MAROKO, CZĘŚĆ PIERWSZA: Poranek w Fezie

W XII wieku Fez był wiodącą metropolią Maroka z drugim najstarszym uniwersytetem na świecie.

Kształcono tam z zakresu matematyki, medycyny i filozofii.

Błądzimy mediną stanowiącą jeden wielki labirynt ciasnej sieci komunikacyjnej między handlarzami skór, sprzedawcami toreb, rzeźnikami i piekarzami. Wyobrażamy sobie, że z góry może to wyglądać, jak wielka narośl, jak tkanka, która otuliła miasto biorąc za zakładników wszystko i wszystkich. Medina żyje własnym życiem i nie potrzebuje pozostałych dzielnic. Zaraz obok Francuzi wybudowali Ville Nouvelle- dzielnicę wyglądającą jak wyjętą z europejskich metropolii. Są tu szerokie ulice, klomby z kwiatami i galerie handlowe. Ciężko jest dostrzec jakąkolwiek symbiozę pomiędzy tymi dwoma przestrzeniami.

Niektórzy “zakładnicy” mediny wydają się być od urodzenia pozbawionymi widoku słońca. Z racji gorąca architektura mieszkalna jest dosyć specyficzna, a koce oraz porozstawiane ponad uliczkami prowizoryczne dachy przysłaniają promienie, które tylko poprzez szpary dostają się do wnętrza miasta.
Nie opuszczała nas myśl: czy oni kiedykolwiek wyszli poza medinę? Czy wiedzą, że za jej murami istnieje inny świat?

W XII wieku Fez był wiodącą metropolią z II najstarszym uniwersytetem na świecie… Dziś w wielu miejscach wydaje się, że Fez w tych mrocznych wiekach średnich pozostał.