Do etapu II kolarze przystąpili naładowani smażonymi panzerotti. Pierwsze kilometry mocno pod górę na płaskowyż, który musnęli dnia poprzedniego. Asfalty słabe i kręte. Mnóstwo dziur, aż można by się pokusić o jakiś wymagający klasyk w tym regionie. Bruków nie było, białych dróg także, ale bez większych problemów można by tu znaleźć jakąś unikatową tradycję i “sprzedać” ją dla świata kolarskich monumentów.
Po obu stronach kamienne murki, a peleton niczym bobsleiści.
Pierwsza premia górska po krótkim, aczkolwiek niezwykle stromym odcinku w barokowej perle regionu - Martina Franca.
Gelato na placu i peleton mknie dalej wzdłuż sadów i oliwnych gajów drogą domków trulli z unikatowymi stożkowymi dachami z kamienia. Średnia prędkość spada. Słońce dopieka poparzone już po wczorajszym dniu przedramiona, nadgarstki i łydki, a do mety etapu jeszcze ponad 70 km. Na niebie żadnej chmurki.
Żeby było jeszcze trudniej zaczyna się południowa siesta. Wszystko pozamykane i pozasłaniane Peleton przemierza miasteczka w poszukiwaniu drogocennej kawy i wszelkich słodkości
Przed nimi ostatnia część etapu. Prędkość wzrasta, asfalty gładsze. Bazylikata wydaje się być bardziej gościnna. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co ujrzeć będzie można na mecie, a właściwie to tuż przed metą po pokonaniu wzniesienia i ostatniej hopki.
Matera - absolutnie unikatowe cudo, jedno z najstarszych i najpiękniejszych miast świata, które zapiera dech swoim pięknem. Groty wydrążone w skale przed tysiącami lat z frontami dobudowanymi w sposób tradycyjny do dzisiaj są domami dla zwykłych ludzi.
Ostatnia część już niczym przełajowcy prowadząc rowery. Z tym, że dla kolarki i kolarza utrudnieniem nie było błoto, a śliskie kamienie i wąskie schody. Trudności te na szczęście pokonują bez upadku mimo ślizgających się o kamienie metalowych bloków. Sprawność ruchów niczym James Bond w “No Time to Die”,
Zapytają Państwo:
"a co ma wspólnego Agent 007 z włoskim miasteczkiem?"
Ano ma, ale o tym będzie więcej już podczas relacji z III etapu.
Ten kończymy w sąsiadującej z Apulią Bazylikacie - zostajemy na noc w Sassi - historycznej części Matery.