Każdy ma swoją listę życzeń.
Od tych najważniejszych po te całkiem głupiutkie. Tylko nieliczni wiedzą, że u mnie w tej drugiej kategorii na pierwszym miejscu było „zobaczenie kozicy w Tatrach”. Bo widziałam już muflony w Pirenejach, greckie dzikie kozy, kri-kri z Wąwozu Samaria i kudłate kozy w górach Atlas… a kozicy w Tatrach NIE!
Czara goryczy przelała się kiedy zimą w Pięciu Stawach nie zobaczyłyśmy nawet odbitego w śniegu kopytka a za naszymi plecami Andrzej Bargiel nienerwowo strzelał sobie selfie z kozicą.
Ale po to się ma marzenia, żeby je spełniać. Najlepiej w gronie najbliższych, najlepiej w urodziny!