MAROKO, CZĘŚĆ TRZECIA: Pocztówki z Essaouiry

Jeżeli w wyszukiwarce grafiki wpiszecie hasło “essaouira”, zobaczycie niebieskie łódki kołyszące się na falach w świetle zachodzącego słońca.

Na placu Moulaya Hassana wypudrowane, stare Francuzki popijają café au lait, lokalni rzemieślnicy i artyści nawołują klientów do swoich sklepików, a sprzedawcy słodyczy dyskretnie namawiają na zakup “happy cookies”. Fasady budynków noszą jeszcze ślady dawnej świetności z czasów kiedy panowali tu Portugalczycy a miasto nosiło nazwę Mogador.

Mówi się, że był tu kiedyś Jimmy Hendrix.

Podobno zafascynowany Essaourią kupił jeden z riadów i skomponował tu “Castles Made of Sand”. Dzisiaj na każdym rogu można kupić pamiątki związane z artystą. Ale prawda jest taka, że Hendrix był tu tylko raz, na chwilę i nawet nie zabrał ze sobą gitary. Pewnie był jednym z wielu jednodniowych turystów, którzy odjeżdżają stąd zanim słońce zajdzie na dobre.

Żeby zobaczyć prawdziwą Essaourię wystarczy wejść w jedną z bocznych uliczek mediny, przejść przez zrujnowane mellah czy odwiedzić rano port…

Zapnijcie więc pasy i zatkajcie nosy. Przenosimy się do portowego miasteczka sprzed kilkuset lat…